Inwestowanie: kategoria ogólna, Poziom średnio zaawansowany

„Obyś żył w ciekawych czasach”

Posted by Kryptoprywaciarz

Jeżeli chcesz złorzeczyć Chińczykowi, wystarczy mu życzyć, by żył w ciekawych czasach. Wybrałem to azjatyckie przekleństwo na tytuł pierwszego blogowego wpisu, ponieważ na ironię zakrawa moim zdaniem fakt, iż całe to pandemiczne szaleństwo zaczęło się pod koniec ubiegłego roku właśnie w Państwie Środka.

Niezależnie od tego, co usłyszysz w mediach, to nie SARS-COV-2 jest odpowiedzialny za aktualny kryzys gospodarczy. Winy tej nie należy też w pełni zrzucać na globalny lockdown, ponieważ działające w panice rządy jedynie wbiły ostatni gwóźdź do trumny światowej gospodarki. Problemy trawiące globalny system finansowy są o wiele bardziej skomplikowane. Bardziej, niż jesteśmy sobie w stanie to wyobrazić. Jako maluczcy możemy próbować połączyć znane nam kropki, jednak cała nasza wiedza na temat złożoności dzisiejszego świata to jedynie platońskie cienie na ścianie.

Żyjemy w bezprecedensowych czasach z ekonomicznego punktu widzenia. Oprocentowanie obligacji rządowych w coraz większej liczbie państw na świecie przyjmuje wartości ujemne. Podobnie dzieje się w przypadku obligacji korporacyjnych największych gigantów giełdowych, mogących liczyć na nieograniczone finansowanie pustym pieniądzem[1]. Co najmniej od czasów biblijnych, to pożyczający musiał płacić pożyczkodawcy za udostępnienie mu środków, dzisiaj coraz częściej bywa zupełnie na odwrót.

W wyniku sztucznego zaniżania przez banki centralne wysokości stóp procentowych, przeciętny Kowalski nie może już liczyć na zachowanie swojej siły nabywczej poprzez umieszczenie oszczędności na lokacie bankowej. Lokaty cechują się pomijalnym oprocentowaniem rzędu maksymalnie 1-2% rocznie w ujęciu nominalnym (3% w przypadku nadzwyczajnej promocji) [2], podczas gdy w tym samym czasie ceny najczęściej nabywanych dóbr konsumpcyjnych (jedzenie, woda, prąd, gaz oraz inne stałe koszty utrzymania mieszkania) rosną co najmniej dwukrotnie bardziej. Dodatkowo, od dochodu osiągniętego z lokaty należy zapłacić 19% podatku od zysków kapitałowych.

Inflacja w Polsce, liczona przez Główny Urząd Statystyczny metodą CPI (Consumer Price Index), w lutym 2020 osiągnęła 4.7% w ujęciu rocznym [3]. Posługując się bardziej rzetelną metodologią, aktualny poziom inflacji w USA określa się na 5% w ujęciu rocznym, co jest wynikiem prawie 5-krotnie wyższym niż oficjalne dane FED [4]. Nie trzeba ukończyć studiów ekonomicznych, by zauważyć, że coś tutaj po prostu nie gra.

Pozytywnie zaskoczyło mnie, że bankier.pl sporządził takie zestawienie [5]. Od początku korona-kryzysu, w ramach ratowania gospodarki, banki centralne zwiększają ilość emitowanego nowo pieniądza fiducjarnego, robiąc to na niespotykaną jak do tej pory skalę. Ilość złotówek będących w obiegu zwiększyła się w ciągu ostatniego roku o 16%, pomimo tego inflacja jest mniejsza niż przed kryzysem. Dzieje się tak z wielu powodów, na uwagę zasługują szczególnie poniższe trzy.

1. Spadek popytu na ropę naftową doprowadził do spadku cen paliwa, dzięki temu transport produktów do sklepów jest tańszy i mogą one być sprzedawane po niższych cenach.

2. Ludzie w niepewnych czasach ograniczają konsumpcję i inwestycje, nowo wykreowany i rozdany pieniądz leży sobie spokojnie na koncie w banku, nie biorąc udziału w wymianie handlowej, czyli póki co to tak, jakby go nie było w obiegu.

3. Liczenie inflacji metodą CPI jest po prostu ułomne i ma niewiele wspólnego z rzeczywistą miarą wzrostu cen, na ten temat wypowiadają się ludzie o wiele mądrzejsi ode mnie[6]

Dlaczego uważam, że rzeczywista inflacja już na chwilę obecną jest większa niż oficjalna?

Mam trzy powody (nr 2 i 3 częściowo poruszane także w źródle nr [6]).

1. Jestem foliarzem.

2. Metoda CPI pozwala na manipulowanie składem koszyka inflacyjnego GUS [7][8].

3. Metoda CPI nie uwzględnia zmian w specyfikacji danego produktu, jak choćby pojemność opakowania i gramatura. Przykład: może ktoś oprócz mnie zauważył, że 1-litrowe butelki słodkich napojów są zastępowane takimi o pojemności 0.85 litra, nadal w tej samej cenie. Według metody CPI inflacja na tym produkcie wynosi 0%, a w rzeczywistości 15%, ponieważ za tę samą cenę otrzymujesz o 15% mniej towaru. Można to sprawdzić na kupowanych najczęściej produktach spożywczych, nie trzeba mi wierzyć na słowo.

Bankowo-polityczna sielanka, umożliwiająca kreowanie z powietrza dowolnej ilości waluty, skończy się wraz z pełnym odmrożeniem gospodarki. Wtedy ludzie zaczną wydawać więcej, wzrośnie tempo cyrkulacji pieniądza, a inflacja dynamicznie przyspieszy. Zjawisko to doskonale opisuje równanie Fishera[9].

Tendencja do zwiększania bazy monetarnej ma charakter globalny. Na oficjalnej stronie amerykańskiego banku centralnego (FED) można śledzić dokonania tej zacnej instytucji odnośnie ilości nowo kreowanych dolców[10]. Jedynie spadające tempo cyrkulacji pieniądza [11] oraz globalny popyt na Dolara Amerykańskiego [12] pozwalają amerykańskiej walucie utrzymać się na powierzchni.

Strefa Euro, z Europejskim Bankiem Centralnym na czele, też nie próżnuje[13]. Z uwagi na bezprecedensową skalę zjawiska, sytuacja może szybko wymknąć się spod kontroli.

Dzięki istnieniu globalnej tendencji do prowadzenia polityki monetarnej w ten sposób, ryzyko wystąpienia hiperinflacji dla takich walut jak USD, EUR czy PLN jest bardzo niskie, raczej nie będziemy chodzić na zakupy z taczkami pieniędzy, jak ma to miejsce w Wenezueli[14].

Uważam jednak, że dwucyfrowa inflacja jest jak najbardziej realna. Ceny będą drastycznie rosły z miesiąca na miesiąc i żaden polityk nie jest w stanie tego powstrzymać, niezależnie od tego, jak ładnie się uśmiechnie i ile mieszkań czy plusów Ci obieca. Los podobny do Wenezueli czeka mniej rozwinięte gospodarki ze słabszą walutą. Średni okres życia lokalnych walut fiducjarnych to 27 lat[15].

Czemu powinny kogokolwiek obchodzić te foliarskie teorie i nudne makro-wykresiki?

W dużym uproszczeniu, nowo wykreowane przez banki centralne jednostki waluty służą do zakupu obligacji rządowych oraz obligacji korporacyjnych (głównie USA i Strefa Euro). Dzięki temu korporacje nie bankrutują, a rząd ma środki na obietnice wyborcze oraz śpi spokojnie, bo miejsca pracy zostaną zachowane. Ceną, jaką wszyscy za to zapłacimy, będzie właśnie ogromna inflacja. Jak powiedziała aktualna szefowa Europejskiego Banku Centralnego[16]:

“We should be happier to have a job than to have our savings protected”.

Christine Lagarde

Osobiście byłbym szczęśliwszy, gdybym mógł żyć z oszczędności zamiast harować na etacie, a Ty?

Pomijając fakt, że po zapłaceniu 50 złotych za bochenek chleba może się komuś zrobić smutno, oberwać można także w przykładowo wymienione poniżej sposoby.

1. Każdy, kto posiada kredyt (studencki czy mieszkaniowy) na oprocentowaniu zmiennym, może się liczyć ze znacznym wzrostem wysokości płaconych rat, ponieważ Rada Polityki Pieniężnej w odpowiedzi na rosnącą inflację podniesie stopy procentowe. Stopa referencyjna NBP jest dziś praktycznie równa zeru[17], może na chwilę spaść do wartości ujemnych (bo mamy nową wspaniałą ekonomię), ale tendencja wzrostowa jest o wiele bardziej prawdopodobna.

2. Każdy, kto posiada lokatę bankową, straci. Oprocentowanie lokat to obecnie max. 2-3% przy oficjalnej inflacji ok. 3%, tracisz już na starcie względem siły nabywczej. Ponadto, zysk z  lokaty jest opodatkowany według stawki 19%. Podobnie w przypadku obligacji.

3. W szkołach publicznych uczono nas, żeby oszczędzać pieniądze w gotówce – aktualnie jest to gwarancja utraty posiadanej siły nabywczej. Historia pokazuje, że w czasach upadku walut fiducjarnych i wysokiej inflacji znacząco rosły ceny metali szlachetnych. Chcąc przechować oszczędności w dłuższym czasie warto pomyśleć o zakupie fizycznego złota czy srebra (ale fizyka, a nie kontraktu terminowego czy certyfikatu, który będzie wart tyle ile obietnice bankierów i polityków). Złoto powinno służyć zachowaniu siły nabywczej w czasie. Srebro daje dodatkowo szansę na spory zysk – ze względu na historycznie wysokie gold/silver ratio, określające ile uncji srebra można kupić za równowartość jednej uncji złota, oraz niską płynność i podaż na rynku fizycznego srebra.

Na każdym kryzysie tracą osoby nieprzygotowane, więc nie opłaca się być ignorantem. Każdy z nas ma te magiczne bawełniane papierki w portfelu, ale mało kto zastanawia się, jak one działają w rzeczywistości. Powody, dla których bankierzy i politycy przekłamują powyższe dane, a także powody, dla których stymuluje się wzrost inflacji, będą szerzej omawiane na łamach bloga.

Głównym powodem jest dążenie do dewaluacji zadłużenia, które przekroczyło ponad 300% światowego PKB (uwzględniając także dług osób prywatnych oraz dług korporacyjny)[18] i nieustannie się powiększa, z powodu rekordowo niskich stóp procentowych.

Prof. Andrzej Rzońca stwierdził słusznie, że

Stopa procentowa bliska zera tworzy warunki do utrzymywania dużego deficytu, a uporczywie duży deficyt – do utrzymywania stopy procentowej blisko zera.

Brakuje mi wyobraźni, bym mógł wskazać sposób na wyjście z tego błędnego koła. Może globalny reset długu, może wojna… pożyjemy, zobaczymy.

Zagadnienie to jest niezwykle skomplikowane i cały czas poszerzam swoją wiedzę na ten temat. Wiedzę tą przez ostatnie 6 lat  pozyskiwałem sam z niezależnych źródeł. Gdyby nie skromna dawka owego foliarstwa, to mógłbym podziękować polskiemu systemowi edukacji za wykształcenie mnie na bezkrytycznego etatowca-niewolnika, pracującego do śmierci dla obcego kapitału.

Nie ulega wątpliwości, że wobec powyższego ludzie będą poszukiwać alternatyw dla przechowania wypracowanej przez siebie wartości. Kapitał będzie w głównej mierze migrował w kierunku nieruchomości i metali szlachetnych, bowiem w pierwszej kolejności takie inwestycje podpowie statystycznemu Kowalskiemu jego historycznie uzasadniona intuicja. Rynek złota jest niezwykle płytki (srebra jeszcze bardziej), co było widoczne w szczycie korona-paniki (marzec 2020), kiedy to sztabki i monety wyprzedały się niemalże natychmiast i jeszcze przez kolejny miesiąc były kompletnie nieosiągalne.

Rekordowo niskie stopy procentowe doprowadziły do osiągnięcia nowych szczytów cenowych na rynku nieruchomości (z powodu liberalizacji wymogów zdolności kredytowej). Znana, babcina mądrość – kup dom, ludzie zawsze będa musieli gdzieś mieszkać – jest niewątpliwie słuszna, jednak perspektywa nabycia kawalerki w centrum dużego miasta za 200 000 złotych nieco ją weryfikuje. Demografia Polski, która coraz bardziej przypomina demografię krajów wysoko rozwiniętych, również nie napawa optymizmem.

Problemem nie są prognozy cenowe. Osobiście uważam, że ceny nieruchomości utrzymają się na tym samym poziomie, albo niewiele zdrożeją w perspektywie 3-4 lat. Problem stanowi ogromna bariera wejścia na rynek. Większość nabywców musi się posiłkować kredytem hipotecznym, który pomimo że będzie bardzo atrakcyjny (ze względu na oprocentowanie niższe od inflacji), to jednak w czasach recesji gospodarczej banki mogą zaostrzyć kryteria zdolności kredytowej oraz podnieść wysokość wymaganego wkładu własnego, co spowoduje, że nawet osoba dysponująca 50-80 tysiącami wolnej gotówki nie będzie mogła sobie pozwolić na zakup mieszkania.

Dodatkowo, jeżeli inflacja wymknie się spod kontroli, to Rada Polityki Pieniężnej podniesie skokowo stopy procentowe. Większość kredytów hipotecznych jest udzielana na zmienną stopę, inwestorzy zagrożeni utratą płynności będą lawinowo zmuszani do sprzedaży nieruchomości ze stratą lub licytowani na aukcjach komorniczych. Warto mieć co najmniej jedną nieruchomość dla dywersyfikacji aktywów, ale są o wiele lepsze alternatywy inwestycyjne.

Obligacje zawsze były oprocentowane lepiej od lokat bankowych, jednak obecnie również gwarantują stratę w obliczu inflacji. Jedynymi sensownymi alternatywami dla przykładowego Kowalskiego będzie rynek akcji lub rynek kryptowalut.

Rynkowi akcyjnemu można by poświęcić osobny artykuł, ponieważ temat jest niezwykle rozległy. Póki co ograniczę się do stwierdzenia, że mamy obecnie do czynienia z bańką spekulacyjną na amerykańskich spółkach technologicznych, które należy omijać szerokim łukiem. Atrakcyjnie wycenione są z kolei małe i średnie dywidendowe spółki typu value, również te notowane na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie (PZU, wyjątkowo jako gigant i pewniak ze stosunkiem cena/zysk w okolicach 10, a także poszczególne perełki z WIG40 i sWIG80). Z zakupem jakichkolwiek akcji poczekałbym do rozstrzygnięcia wyborów w Stanach Zjednoczonych, inwestując długoterminowo lepiej przeczekać okres największej zmienności na tradycyjnych rynkach.

Psychologia tłumu robi swoje. Zainteresowanie niedoświadczonych  inwestorów przychodzi dopiero wraz ze wzrostem ceny. Rynkowe digital scarcity, wiążące się z ograniczoną liczbą jednostek Bitcoina, oraz niska płynność tego rynku powodują, że średnio co 4 lata (poczynając od każdego halvingu) dochodzi do formowania się bańki spekulacyjnej. Według stanu na wrzesień 2018, globalna kapitalizacja rynkowa Bitcoina wynosiła mniej więcej tyle, co osobisty majątek Jeffa Bezosa, będąc zarazem ponad 70-krotnie mniejszą od ogólnej kapitalizacji rynku złota[19]. Rynek jest naprawdę mały, obecnie (sierpień 2020) kapitalizacja BTC wynosi niewiele ponad 200 miliardów dolarów, potencjał do wzrostu jest zatem ogromny.

Nie wolno nam jednak zapominać, że po ogromnych wzrostach przyjdzie ogromna korekta, sięgająca nawet 85-90%. Świadomość istnienia 4-letnich cykli daje Ci przewagę nad większością nowych inwestorów, cykliczność rynku BTC opisałem w tym artykule.

Rynek crypto istnieje dopiero 10 lat, jednak nawet po tak krótkim okresie posiłkować możemy się modelami ekonometrycznymi, próbującymi określić wartość fundamentalną Bitcoina oraz prognozowany zakres ruchu cenowego. Niestety na łamach bloga nie mogę dzielić się informacjami, jakie czerpałem z płatnych modeli, odsyłam jednak w tym zakresie do modeli publikowanych na Twitterze przez użytkownika o kryptonimie Plan B. Podobne modele, określane jako stock-to-flow, są stosowane do wyceny wartości fundamentalnej złota. W przypadku Bitcoina, wartość ta rośnie wykładniczo z każdym kolejnym halvingiem i aktualnie (sierpień 2020) oscyluje wokół 100 000 USD. Każdy racjonalny inwestor powinien sobie jednak zdawać sprawę, że wartość a cena to na rynku dwie zupełnie różne kwestie. Rynki nie są efektywne, szczególnie w okresach baniek spekulacyjnych i następujących po nich panicznych wyprzedaży. 

Chcąc uzyskać model prognozowanej ceny Bitcoina, należałoby model stock-to-flow rozszerzyć o parametr uwzględniający odchylenie stochastyczne, uzależnione od impetu i bieżącego trendu na rynku. W fazie bessy i pesymizmu ceny często spadają poniżej wartości fundamentalnej danego waloru, w czasie hossy dochodzi do sytuacji odwrotnej.

W 2017 roku model stock-to-flow określał wartość BTC na poziomie 10 000 USD (a to tylko 1 halving temu – tak działa wzrost wykładniczy spowodowany połowicznym spadkiem inflacji podażowej), jednak pomimo tego spekulanci wynieśli cenę BTC prawie 2-krotnie wyżej, do niemal 20 000 USD. Parametr stochastyczny będzie tym mniej precyzyjny, im większy zakres potencjalnego ruchu ceny będzie obejmował. Zakładając te same proporcje, tym razem mania tłumu mogłaby wypchnąć cenę aż do 200 000 USD, nie polecałbym jednak tak skrajnego optymizmu.

Odchylenie stochastyczne nie powinno działać w kierunku przeciwnym do trendu i impetu, jednak teoretycznie istnieje takie prawdopodobieństwo (a ostatnimi czasy wydarza się całkiem sporo Czarnych Łabędzi). Obustronny margines błędu został uwzględniony m. in. w modelu ekonometrycznym Kamila Gancarza, który swoją predykcję cenową umieszcza w zakresie 80 000 – 240 000 USD, przy podobnym założeniu wartości fundamentalnej BTC na poziomie 110 000 USD. Modele takie pomagają odnaleźć się w rynkowym świecie, dlatego bohaterami są osoby udostępniające te dane w internecie, jednak możliwy rozjazd cenowy o 160 000 dolarów na aktywie, które na dzień dzisiejszy kosztuje ok. 10 000 USD, nie wystarczy do podjęcia decyzji o wyjściu w odpowiednim momencie. 

Moim zdaniem kluczowa jest analiza sentymentu rynkowego, a także danych on-chain.

Interesujących informacji dostarcza Crypto Fear and Greed index, chociaż mam do tego wskaźnika pewne zastrzeżenia natury metodologicznej. Moją ulubioną (i zarazem najbardziej niezawodną) metodą na określenie stopnia euforii lub paniki są dane z serwisu Google Trends.

Serwis ten udostępnia informacje na temat liczby, pochodzenia, zależności od czasu i głównych regionów zapytań kierowanych do wyszukiwarki Google. Usługa pozwala m.in. na porównanie częstości różnych zapytań na wykresie. Ranking można sortować także według języka i państwa, z którego zapytania pochodzą. Z uwagi na ogromną popularność, jaką ta wyszukiwarka internetowa cieszy się na całym świecie, dostarczane przez nią narzędzie analityczne jest miarodajne, bowiem można przyjąć, iż potencjalny nowy inwestor właśnie do niej skieruje swoje pytanie.

Zestawienie tych danych z wykresem cenowym Bitcoina daje oczywiste wnioski, które opisałem w tym artykule dla osób początkujących. Najlepsze dane on-chain (takie jak UTXO, MVRV czy Puell Multiple) można odnaleźć w serwisie Glassnode, spora część przydatnych informacji jest tam zupełnie darmowa.

Jeżeli chcesz poznać moje bardziej szczegółowe analizy i prognozy, zachęcam do kliknięcia w hiperłącza zawarte w tekście powyżej, przeniosą Cię one do kolejnych artykułów. Nie chciałem, by ten post przerodził się w książkę 🙂

Na koniec zostawię Cię z ciekawostką, którą możesz uznać za kolejny symbol i metaforę czasów, w jakich przyszło nam żyć.

W 1971 roku zniesiono wymienialność Dolara Amerykańskiego na złoto. Jednocześnie zdawano sobie sprawę, że aby amerykańska waluta utrzymała status globalnej waluty rezerwowej, to musi ona mieć oparcie w jakimś aktywie lub przynajmniej mechanizmie ekonomicznym. Tak utworzono System Petrodolara.

Amerykańskie imperium od 50 lat siłą wymusza na całym świecie, by wszelkie transakcje na rynku ropy naftowej były rozliczane w Dolarze. Większość konfliktów zbrojnych, o jakich słyszałeś w mediach głównego nurtu, nie toczy się tak naprawdę o wolność, demokrację, równość, sprawiedliwość, tolerancję, prawa człowieka, czy inne wartości, którymi politycy wycierają sobie swoje obłudne mordy (przykłady: Wojna w Iraku, Wiosna Arabska, Wojna w Syrii). Krew jest przelewana w obronie amerykańskiej hegemonii nad światowym systemem monetarnym.

Ropę naftową określa się jako Czarne Złoto, surowiec ten napędza bowiem krwiobieg światowej gospodarki. Pomimo tego, 20 Kwietnia 2020 roku, ceny kontraktów na ropę naftową spadły poniżej zera,  do około -37 dolarów za baryłkę (tak, MINUS 37$). Była to swego rodzaju anomalia, która zniknęła po rolowaniu kontraktów terminowych na kolejny okres zapadalności, jednak – moim zdaniem – nie sposób ignorować symboliki tego zjawiska.

Żyjemy w czasach, w których musimy płacić bankom, rządom i korporacjom za możliwość pożyczenia im pieniędzy. Jakby tego było mało, najbardziej istotny dla gospodarki surowiec naturalny przestał być aktywem i stał się pasywem. Kontraktujący byli gotowi zapłacić dostawcy ropy, by tylko ten nie żądał od nich, aby odebrali uprzednio zakupione baryłki Czarnego Złota. To wszystko stało się w czasie, gdy największe światowe mocarstwo, stojące za Systemem Petrodolara, pogrąża się w coraz większym chaosie wewnętrznym, stojąc na progu wojny domowej i marksistowskiej rewolucji. Gdy w przyszłości moje dzieci zapytają mnie o wskazanie symbolicznego dnia, w którym umarł Stary Porządek Świata, będzie to niewątpliwie 20 Kwietnia 2020 roku.

Wykres z tradingview.com na dowód, że to naprawdę się stało. Dlatego odradzam każdemu spekulację na rynkach terminowych. Jeżeli ktoś miał rachunek profesjonalny, bez ochrony przed ujemnym saldem, to skończył z ogromnym długiem do spłacenia 😉

Jeżeli doczytałeś/aś tekst do tego miejsca, to chciałem Ci podziękować i serdecznie pogratulować. Starałem się w nim pokrótce nakreślić zakres tematyczny bloga, nie stroniłem od technicznej, branżowej terminologii oraz ukazałem w nim skomplikowane zależności i kwestie makroekonomiczne.

Moje późniejsze posty będą bardziej sprofilowane pod konkretne zagadnienia i przystępniejsze w odbiorze. Utworzę kilka kategorii, z których każda będzie cechowała się odpowiednim dostosowaniem formy przekazu do tematyki tam prezentowanej. Osobną kategorią, której poświęcę najwięcej uwagi, będzie dział dla początkujących.

Jeżeli mój wpis Ci się spodobał i uważasz, że może być on źródłem chociaż odrobiny wartościowej wiedzy dla Twoich znajomych, to proszę o udostępnienie postu.

Jeżeli dopiero zaczynasz w temacie kryptowalut i nie wiesz, gdzie dokonać swoich pierwszych zakupów lub jak należycie zabezpieczyć swoje środki – to zachęcam do odwiedzenia podstrony poświęconej giełdom wymiany kryptowalut, z których sam korzystam od wielu lat, oraz zakładki z portfelami sprzętowymi, które cechują się najwyższym standardem bezpieczeństwa.

Dziękuję za uwagę i życzę Ci wielu sukcesów 🙂

Kryptoprywaciarz

2 thoughts on “„Obyś żył w ciekawych czasach”

  1. Paweł

    Doskonały tekst, liczę na wiele innych o tak wysokim poziomie merytorycznym. Mam wrażenie, że ten blog jest dość niszowy, jednak to ani na jotę nie umniejsza jego wielkiej wartości poznawczej. Szczerze zaczytany Paweł.

    1. Kryptoprywaciarz

      Bardzo dziękuję, postaram się utrzymać poziom.
      Blog faktycznie niszowy, dlatego rozpocząłem działalność na platformie YouTube, gdzie łatwiej o zasięgi. Póki co skupiam się głównie na niej.
      Zapraszam więc również tam: https://www.youtube.com/channel/UC972RXL9ktyxfH19cCLaOww
      Pozdrawiam serdecznie 🙂